Jan Witold Suliga
"Opowiedzieć świat
albo rzecz o symbolice Światowida ze Zbrucza i nie tylko"
Ebook, s. 140
wydał JWS
Inwestycja - 23,90 zł
Zasady subskrypcji książki
Wpłacasz 23,90 zł na konto
65 1050 1025 1000 0090 7369 5430
W poleceniu przelewu wpisujesz „Światowid 258”
oraz swoje imię i nazwisko lub nick
Przesyłasz na adres Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. informację o dokonaniu zakupu, podpisując się imieniem i nazwiskiem lub nickiem użytym w przelewie
W temacie maila napisz „Światowid 258”.
Po zaksięgowaniu wpłaty otrzymasz mailem Ebook wraz z hasłem pozwalającym go otwierać
Miłego czytania :)
Fragment książki
Odnaleziony w 1848 roku na brzegu rzeki Zbrucz w Liczkowcach na Ukrainie, a od lat pięćdziesiątych XIX wieku przechowywany w Muzeum Archeologicznym w Krakowie, kamienny idol bóstwa zwany Światowidem, doczekał się szeregu naukowych badań i analiz. To oczywiste. Należy przecież do grupy rzadkich artefaktów prezentujących wyobrażenia bóstw, którym przypisuje się słowiańskie pochodzenie. Lecz czy na pewno jest ono słowiańskie? A może posąg ten stworzyli Celtowie, Scytowie, Awarowie lub Połowcy – koczowniczy lud, z którym we wczesnym średniowieczu wojowali władcy Rusi Kijowskiej? I czy rzeczywiście powstał on na przełomie X i XI stulecia, jak mniema część badaczy? Wszak wiele poszlak wskazuje na to, iż jest on owocem fascynacji „słowiańskimi starożytnościami” polskich romantyków – dziewiętnastowiecznym falsyfikatem wyrzeźbionym po to, żeby dowieść innym narodom, że Polacy nie gęsi i swych starożytnych bogów posiadali. Mówiąc najkrócej jedyne, co o Światowidzie wiemy, jest to, że niewiele o nim wiemy i że żadna z jego tajemnic nie doczekała się ostatecznego wyjaśnienia. Nadal więc nie możemy być pewni kiedy go wyrzeźbiono, kogo przedstawia, w jakim środowisku kulturowym zaistniał oraz jaką funkcję spełniał, nim spoczął w nurtach Zbrucza.
Gdyby Światowid mógł przemówić ludzkim głosem, zapewne zaspokoiłby naszą ciekawość. On wszakże milczy, a jego górne oblicza zastygły w zadumie boskiej zagadkowości. Spróbujmy wsłuchać się w to milczenie. Pozwólmy, by wypełniło ono nasze wnętrza. Być może okaże się wtedy, że Światowid jednak coś mówi i że opowieść ta to nie tylko jej pojedyncze słowa, frazy i fragmenty zdań zakodowanego na zbruckim idolu mitu, lecz jest to ekstatyczna pieśń, której dźwięki wznoszą się i wibrują niezwykłą melodyką. By tego doznać, musielibyśmy ujrzeć Światowida takim, jakim widział go jego twórca i jakim był postrzegany przez tych, którzy oddawali mu cześć. Trzeba też wziąć pod uwagę drobne, z pozoru nieistotne, częstokroć kwestionowane przez sceptyków elementy jego wizerunku. A to oznacza, że o wiele więcej dowiemy się o nim z tego, czego na monumencie nie widać, a w czego kontekście uwidocznione na słupie postaci zyskują znaczeniową jasność i powracają do życia.
Patrząc nań z tej perspektywy przekonamy się, że tak naprawdę kwestią mniej istotną jest to, kto i kiedy go stworzył (choć i tej sprawie przyjrzymy się nieco z uwagi na kultowy charakter tego znaleziska), o wiele bardziej interesująca stanie się zaklęta w rzeźbie wizja świata, ludzi i bogów jaką pozostawił po sobie twórca Światowida. Wizja przenikającego świat swoim wzrokiem Bóstwa, które widzi i chce być widziane. Bóstwa, którego teofania nie dokonuje się raz jeden jedyny, lecz trwa nieustannie i zadziwia swoją niezwykłością mnogie pokolenia. Bo to ta właśnie, emanująca ze zbruckiego idola moc sprawia, że nie przestajemy się nim fascynować do dzisiaj. Ona także przyczyniła się do powstania tej książki...
Last minute!!!!!